Pisząc o tym dniu, znów czuję tę radość. Czułość między nimi, spokój, szczerość spojrzeń i ta piękna obecność. To był dzień pełen uśmiechów, wzruszeń i tych małych momentów, które jako fotografka chcę łapać najmocniej, jak się da. W pięknym kościele św. Anny na warszawskiej Starówce Justynę do ołtarza odprowadził tata i już wtedy wiedziałam, że będzie wyjątkowo. Kościół pełen bliskich, szczerych emocji, ciepłych słów…
Po ceremonii ruszyliśmy do restauracji, gdzie odbyła się rodzinna kolacja, a tuż przed zachodem słońca wymknęliśmy się na chwilkę tylko dla nich. Krótki spacer, miękkie światło i spojrzenia, które mówiły wszystko.
Lubię być gdzieś z boku, ale całym sercem w środku tych chwil. Patrzeć, czuć i łapać to, co ulotne.